„Mieszkania 2030”: stanowisko WSL wobec projektu warszawskiego ratusza
Poniżej przedstawiamy stanowisko WSL wobec projektu programu „Mieszkania 2030” przygotowanego przez władze Warszawy.
„Mieszkania 2030”: kontynuacja antyspołecznej polityki mieszkaniowej ratusza
Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów negatywnie ocenia samorządowy projekt „Mieszkania 2030”. Autorzy założeń polityki mieszkaniowej do 2030 roku skupili się na futurystycznych impresjach i kolorowym PR, za to nie odpowiedzieli na kluczowe problemy zgłaszane przez wszystkie środowiska lokatorskie w Warszawie. Obok retoryki zapożyczonej z nowoczesnych metod zarządzania firmą, nie dokonano poważnej, merytorycznej analizy dochodów i kosztów życia mieszkańców Warszawy zarówno dziś, jak za 13 lat. Publiczne wydatki na walkę z głodem mieszkaniowym i ubóstwem energetycznym wciąż nie pokrywają realnego zapotrzebowania. W zamian, ratusz zamierza wprowadzić czysto deweloperską, komercyjną ofertę wynajmu mieszkań, bogacąc się na nierównościach społecznych. Władze nie uznały też swojej winy w dramatycznym, niespotykanym w skali kraju zadłużeniu lokatorów i wciąż przerzucają na nich odpowiedzialność za swoją anty-społeczną politykę. Co za tym idzie, wizji mieszkalnictwa w 2030 roku nie można uznać za odpowiadającą potrzebom Warszawiaków. Poniżej najważniejsze problemy lokatorów, których władze wg projektu nie zamierzają rozwiązać aż do roku 2030.
1. Sztuczny dług
Jednym z najbardziej palących kwestii w zasobie mieszkaniowym m.st. Warszawy jest dramatyczne zadłużenie lokatorów, niespotykane w skali wszystkich polskich miast. Organizacje lokatorskie od niemal dekady alarmują, że ten wyjątkowy w kraju problem został wygenerowany przez anty-społeczną politykę ratusza w ostatniej dekadzie i tak zwany „podatek od biedy”, czyli czynsz karny serwowany najuboższym lokatorom . Do krytycznej analizy WSL przychyliły się także państwowe organy, w tym Rzecznik Praw Obywatelskich. Głos RPO, tak jak grup lokatorskich, jest systematycznie ignorowany (RPO w końcu podał ratusz do sądu). Sięgające około 450 milionów zł zadłużenie lokatorów w ratuszu ma źródła nieetyczne, nielegalne i jest w dużej mierze przedawnione. Dotychczasowe programy 'oddłużenia lokatorów’ za darmową pracę lub uznanie sztucznego długu i jego częściową spłatę okazały się nieskuteczne w 90 procentach przypadków. Dług ma ponadto negatywny wpływ na cały zasób mieszkaniowy ratusza: jako element szerszej anty-społecznej polityki przyczynia się do transferu środków z biedniejszych warstw społecznych w stronę bardziej zamożnych: wzrost wpływów z dramatycznego zadłużenia przejadły na przykład wypłaty „rekompensat finansowych: dla garstki elit w ramach reprywatyzacji.”
Projekt „Mieszkania 2030”, ignorując powyższy problem, kontynuuje politykę unikania odpowiedzialności za potężny dramat dziesiątek tysięcy lokatorów i oddala jego rozwiązanie o dalsze 13 lat. Analizy lokatorskie i postulaty organizacji społecznych są ogólnie znane, zgłaszane były także m.in. podczas debat wokół projektu „Mieszkania 2030” – zignorowano je, podobnie jak przedstawiciele władz robiły to w ubiegłych latach. WSL konsekwentnie domaga się odejścia od skompromitowanych programów „pracy za dług” i „częściowej spłaty”. W zamian należy unieważnić zadłużenie wynikające z błędnej polityki ratusza , oddać lokatorom fundusze ściągnięte z tytułu spłaty sztucznych długów. Władze muszą wziąć odpowiedzialność za swoje błędy nie w 2030 roku, ale natychmiast.
2. Tuszowanie dużej skali głodu mieszkaniowego wśród niezamożnych: nierealne kryteria przyznawania mieszkań
Wraz z systematyczna prywatyzacją i komercjalizacją swojego zasobu, władze Warszawy opracowały formalne narzędzia ignorowania realnego wymiaru społecznej potrzeby na tanie mieszkania z gminy. Projekt „Mieszkania 2030” podtrzymuje kryteria przyznawania lokali komunalnych, które nijak nie odnoszą się do struktury dochodowej mieszkańców. W rezultacie, tysiące osób, w tym pracownicy zakładów ważnych dla funkcjonowania miasta, zarabiają zbyt mało, aby wynająć mieszkanie na rynku prywatnym, ale – zdaniem ratusza – zbyt dużo aby ubiegać się o lokal komunalny. Dla przykładu, listonosze warszawscy od dziesięciu lat otrzymują pensję 1600 złotych na rękę. Przeżycie w stolicy za taką pensję graniczy z cudem. Koszt wynajmu najtańszych lokali na rynku prywatnym w stolicy oscyluje wokół 1200 zł/miesiąc. Tymczasem ratusz uznaje pocztowców za zbyt bogatych, aby przyznać im lokal komunalny. Zarazem, choć płace osób najniżej zarabiających od nawet dziesięciu lat stoją w miejscu, ratusz systematycznie podnosi czynsze. Wyzyskowi w pracy, któremu nie przeciwstawiają się kolejne rządy, towarzyszy więc wspierany przez samorząd wyzysk czynszowy. Milcząc na temat obniżenia kryteriów dochodowych w omawianym okresie, projekt „Mieszkania 2030” pogłębia wyobcowanie wobec potrzeb setek tysięcy warszawskich pracowników najemnych.
Innym pominiętym problemem jest kryterium metrażowe, którego nie da się uzasadnić z perspektywy społecznej polityki mieszkaniowej, a służy ono – jak inne – odrzucaniu wniosków i zaniżaniu popytu dla lepszej statystyki. W dziesięcioletnim okresie działalności WSL spotykaliśmy osoby zubożałe, zadłużone, bez perspektyw na wynajem innego prywatnego mieszkania, którym ratusz odmawiał przyznania lokalu ze względu na zbyt duży metraż – mimo że, w ekstremalnych przypadkach, osoby te zimą realnie zasiedlały tylko część jednego pokoju w dużym zadłużonym mieszkaniu, bo tylko tyle mogły ogrzać za swoje zarobki. Przedstawiciele ratusza podczas spotkania wokół projektu „Mieszkania 2030” chwalili się, że kryterium metrażowe w Warszawie „jest wyższe niż w innych miastach” i wynosi 6 m2 na osobę – metr więcej niż w reszcie Polski. Nie jest to prawda. W Poznaniu np. całkowicie zniesiono kryterium metrażowe w 2016 roku, uznając je za element starej, anty-społecznej polityki. W rezultacie popyt na lokale z gminy zwiększył się o 50 procent. Uważamy, że władze Warszawy i autorzy projektu „Mieszkania 2030” nie chcą zastosować podobnych środków, w obawie że to zmusi je do dużo większej pracy nad poszerzeniem zasobu komunalnego.
Kolejnym elementem powyższej polityki, który kompletnie pomija projekt „Mieszkania 2030”, jest odrzucanie wniosków osób zamieszkujących w lokalach „bez zgody właścicieli”. Jest to kryterium pozaprawne (kodeks cywilny reguluje prawa samoistnych posiadaczy jako lokatorów), a także nieetyczne: urzędnicy ratusza, odmawiając pomocy osobom w konflikcie z właścicielem, przyczyniają się do eskalacji konfliktu między lokatorem a właścicielem, który rzadko kończy się sprawą w sądzie, a częściej – brutalnym wysiedleniem. Ratusz, ratując swoje statystyki, przedłuża gehennę setek osób aż do momentu gdy trafią na bruk. Projekt „Mieszkania 2030” proponuje kontynuację tej polityki, ignorując odwrotne rozwiązania innych miast w Polsce, np. Lublina.
3. Smog i ubóstwo energetyczne
Najtańszy sposób ogrzewania mieszkań zapewnia dostęp do sieci ciepłowniczej. W Warszawie płynące z niej ciepło kosztuje trzy razy mniej niż grzanie przy użyciu energii elektrycznej, dwa razy mniej niż olej opałowy i 35 proc. mniej niż gaz. Stąd najskuteczniejszym sposobem na walkę z ubóstwem energetycznym wydaje się upowszechnienie możliwości korzystania z miejskiej sieci ciepła, która do niedawna pozostawała w rękach publicznych. Jednak w stolicy to właśnie najbiedniejsi, pozbawieni dostępu do CO, płacą za ogrzewanie najwięcej lub zmuszeni są oszczędzać na nim, spędzając zimę w chłodnych mieszkaniach, niekiedy w warunkach kompletnie niezdatnych do życia.
Warszawski ratusz, w okresie 2013-2017 zobowiązał się do podłączenia centralnego ciepła dla 3622 lokali, co stanowi odpowiednio 4,4 proc. ogółu publicznego zasobu mieszkaniowego i 12,8 proc. mieszkań w budynkach należących do miasta w całości. Debatom wokół „Mieszkania 2030” towarzyszyła deklaracja władz, że w najbliższym pięcioleciu planują podłączyć do sieci 5 tysięcy lokali, głównie na Pradze Północ. Nie ma natomiast mowy o Śródmieściu, gdzie wciąż mieszkańcy większości ze 148 budynków miasta żyją w warunkach grzewczych sprzed stu lat, i wg programu władz mają tak żyć jeszcze co najmniej do 2030 roku. Ze względu na skalę dramatów społecznych, które przekładają się na silne zatrucie środowiska szczególnie w centrum miasta, WSL postuluje natychmiastowe zniesienie ubóstwa energetycznego i przeznaczenie na ten cel znacznie większych środków niż przewidziane dotąd przez ratusz i projekt „Mieszkania 2030”.
4. Komercjalizacja zasobu mieszkań i brak narzędzi walki ze spekulacją na prywatnym rynku najmu
Według projektu Programu „Mieszkania 2030” władze miasta pragną wprowadzić do swojego zasobu nową kategorię mieszkań, o stawce komercyjnej. Zarazem, prezydent stolicy zapowiedziała, że do 2030 roku ratusz wybuduje 15 tysięcy „mieszkań miejskich”. Definicja „mieszkania miejskie” jest nieostra. Według WSL istnieje ryzyko, że władze używają jej tu intencjonalnie i większość budowanych lokali będzie przeznaczona nie dla ubogich pracujących, emerytów i bezrobotnych, a dla osób majętnych. Obawę tę potwierdzają wypowiedzi urzędników o przyszłej polityce mieszkaniowej („Mieszkania 2030 – mieszkania dla każdego”, 1.12.2016) – zgodnie z nimi, ratusz chce wybudować…. 800 mieszkań komunalnych do 2022 roku…
Dla porównania, w ostatnich pięciu latach ten sam ratusz redukował zasób komunalny o 1200 lokali rocznie. Udział procentowy mieszkań komunalnych w liczbie wszystkich mieszkań w Warszawie systematycznie się zmniejsza i wynosi obecnie 9 proc. W latach 2007-2016 budownictwo komunalne stanowiło jedynie 1,7 procent ogółu, a socjalne 0,3, podczas gdy deweloperskie ponad 83 proc. Oznacza to zmniejszanie się udziału zasobu komunalnego w tkance mieszkaniowej miasta. W skrócie, liczba mieszkań komunalnych jest tak mała, że stawia to pod znakiem zapytania w ogóle możliwość prowadzenia polityki mieszkaniowej przez samorząd. Sprawy w żaden sposób nie ratuje fakt, że w Warszawie buduje się 15 tys. mieszkań rocznie: jest to głównie zasób deweloperski, niedostępny dla większości mieszkańców ze względu na ceny oraz brak zdolności kredytowych.
Plany na najbliższe lata są więc raczej karykaturą rozwiązań palących problemów i sugerują kontynuację anty-społecznej polityki. Po wprowadzeniu i coraz większym skupieniu się na ofercie komercyjnej mieszkań, praca ratusza jeszcze bardziej zbliży się do charakteru działań prywatnej firmy. Ratusz nastawia się coraz bardziej na zysk, zamiast odpowiadać na potrzeby mieszkaniowe osób wykluczanych przez wolny rynek. Zamiast brać odpowiedzialność za neoliberalną politykę nastawioną na tworzenie nierówności, władze publiczne – zgodnie z programem „Mieszkania 2030” pragną z tych nierówności otwarcie korzystać.
Podsumowując, WSL żąda odrzucenia projektu “Mieszkania 2030” w dzisiejszym kształcie. Zamiast kolorowego PR-u należy poważnie odnieść się i uwzględnić podstawowe postulaty lokatorskie. Wymaga to:
– znacznie większych nakładów na odtworzenie i poszerzenie zasobu mieszkań komunalnych
– gruntownej zmiany anty-społecznych zapisów w Uchwale Rady Miasta z 2009 roku o zasadach wynajmowania zasobów mieszkaniowych (zniesienie kryterium metrażowego, podwyższenie kryterium dochodowego, usunięcie zakazu wsparcia dla lokatorów pozostających w konflikcie i mieszkających bez zgody właścicieli)
– unieważnienia politycznie wygenerowanych długów
– znacznie bardziej zdecydowanych kroków wobec dramatów mieszkańców w zreprywatyzowanych kamienicach: WSL stale podkreśla, że poszerzenie zasobu komunalnego należy zacząć od zerwania z reprywatyzacją i odebrania kamienic nieodpowiedzialnym prywatnym podmiotom.
WSL, 4.10.2017