Sadysta w żakiecie. Kto jest nabywcą jednego z lokali Syreny?

EURO TRADEMEX

 

 

 

 

 

 

Około 50 osób zebrało się dziś w sądzie zaprotestować przeciwko prywatnej licytacji jednego z 19 lokali Syreny przy Wilczej 30. Na miejscu zjawiło się dwoje oferentów, w tym założycielka firmy Euro-Trademex, która od reprywatyzacji kamienicy na Wilczej władała jej większością.

Deweloper Euro-Trademex jest aktywny w branży nieruchomości od 2004 roku i można go uznać za symbol wszystkich patologii związanych z reprywatyzacją.

Jak żyć bez wody

Zaraz po skupieniu kamienicy od spadkobierców w 2007 roku Trademex zabrał się do wysiedlania lokatorów przy użyciu sztandarowych narzędzi czyścicieli. Tak wspomina ten okres jeden z byłych lokatorów: « Pojawiają się liczne problemy, prawie trzykrotnie podniesiony zostaje czynsz. Zlikwidowane zostaje stanowisko dozorcy, zaczyna panować ogromny bałagan. Śmieci nie są wywożone, podwórko zaczyna przypominać wysypisko śmieci. Przez dwa lata trwa walka, wizyty w urzędzie miasta, próby negocjacji w nowymi właścicielami. Wszystko to bezskutecznie. (…) Od stycznia [2010 r. – red] do końca pobytu na Wilczej żyjemy bez bieżącej wody. Ta zostaje zakręcona przez właściciela. (…) Na klatce schodowej nie ma światła, zimą woda wylewająca się z wiader zamarza. Kąpiele bierzemy u znajomych oraz rodziny. Wodę podgrzewamy w garnkach ».

Ostatecznie, wkrótce po reprywatyzacji w budynku wybucha pożar – pierwszy od czasu II wojny światowej – i lokatorzy zostają ekspresowo wysiedleni. W międzyczasie, wszystkie ich opłaty za media ukradł nowy administrator, zadłużając budynek w miejskich spółkach na kilkaset tysięcy złotych.

Trademex nie prowadził w tym czasie żadnych remontów w kamienicy. Otwarty na oścież dom był swobodnie dewastowany, prawdopodobnie wedle woli prywaciarzy chcących wymienić starą kamienicę na nową plombę apartamentów. Ten osobliwy pomnik reprywatyzacji WSL i Syrena obrały za swoją siedzibę po zabójstwie Jolanty Brzeskiej w marcu 2011 roku (pierwsze spotkanie z sąsiadami z innych domów zagrożonymi reprywatyzacją zorganizowaliśmy wraz z Komitetem Obrony Lokatorów).

Wkrótce okazało się że prywaciarze nie płacili także władzom miasta za użytkowanie nieruchomości, zadłużając się po uszy. Mogło to być podstawą do tego, aby miasto z powrotem przejęło ten dom w publiczne władanie. Jednak neoliberalne władze, które uszczuplają miejski zasób o 1200 mieszkań rocznie nie skorzystały z tej opcji i wystawiły budynek na prywatną licytację. Kolektyw Syrena zablokował tę aukcję. Wobec tego – według relacji zaprzyjaźnionego reportera – burmistrz naszej śródmiejskiej dzielnicy Wojciech Bartelski postanowił… pójść na rękę Trademexowi i rozłożyć dług w mieście na dogodne raty, jeśli tylko firma zobowiąże się oczyścić ten budynek z działaczy Syreny/WSL. Zanim to się firmie udało, udało nam się przyczynić do dymisji burmistrza. Od tamtej pory Syrena cieszyła się względną stabilnością (pomijając walki z miejskimi spółkami o wodę itp.)

Miłośnicy polskich Tatr” – nękanie mrozem

Równolegle do walki lokatorów sprywatyzowanych w Warszawie, na metodach pracy Trademexu poznali się mieszkańcy Zakopanego. Jak informuje na swoim portalu Trademex, „Jesteśmy wielkimi miłośnikami polskich Tatr, a w szczególności Zakopanego i okolic, dlatego podjęliśmy kroki w celu pozyskania terenów inwestycyjnych w tamtym właśnie rejonie”.

Niewiele osób ze stolicy wie, że reprywatyzacja mocno rozhulała się w Tatrach. Zdobywanie terenów w Zakopanem Trademex zaczął podobnie jak w Warszawie, od skupywania budynków przejętych przez spadkobierców. W celu pozyskania większych terenów od miasta firma zdecydowała się dosłownie wziąć lokatorów na zakładników. Jak wyglądały te kroki donosił we wrześniu 2009 roku pewien podhalański serwis: „Sytuacja sześciu rodzin zamieszkujących stary dom przy ul. Sienkiewicza w Zakopanem jest tragiczna. Aż do lutego nie mieli ogrzewania, bo właścicielka je wyłączyła. Kilka dni temu na jej polecenie piece centralnego ogrzewania zostały… zdemontowane. Tymczasem idzie zima”. Tuż przed Wigilią tego samego roku Gazeta Krakowska opisywała: „Gdy się wchodzi na korytarz starego domu, już w progu uderza człowieka przenikliwe zimno. (…) lokatorzy modlą się o ocieplenie. – Przy takich mrozach woda w ubikacji zamarza”. W takim stanie tatrzańskim lokatorom przyszło żyć jeszcze trzecią zimę: w grudniu 2010 Dziennik Polski alarmował: „w domu przy Sienkiewicza bez zmian (…) Lokatorów domu ‘Wołodyjówka’ czeka kolejna zima bez ogrzewania. Mieszkańcy ze strachem spoglądają na termometr i spadającą temperaturę. Zima jeszcze nie rozpoczęła się na dobre, a w rurach już zamarza woda (…) – Nie mamy gdzie iść i to jest najgorsze – mówią mieszkańcy, którzy, by jakoś wytrzymać w niskich temperaturach, chodzą po domu w płaszczach”.

Władze Zakopanego – jak to się dzieje w Warszawie i innych miastach kraju – nawet gdyby chciały to nie mogły pomóc lokatorom oferując im inne lokale, bowiem przez lata prawie kompletnie zlikwidowały własny publiczny zasób. Według polskiego prawa, kiedy prywaciarz zrywa umowę ze sprywatyzowanym lokatorem, a gminy nie mają gdzie przesiedlić nieszczęśników, muszą płacić prywaciarzowi odszkodowanie za przeciągające się użycie jego prywatnych lokali. Właścicielka Trademex postanowiła zrobić tu jeszcze lepszy interes ryzykując zdrowie i życie lokatorów. Pogarszanie ich warunków życia aż do skrajności chciała wykorzystać jako atut w próbach pozyskania od władz kolejnych terenów pod inwestycje. „Warszawska spółka Euro-Trademex, właściciel Wołodyjówki przy ul. Sienkiewicza w Zakopanem zwróciła się do burmistrza, by sprzedał jej tam dwie działki gminne (…) W budynku Wołodyjówki mieszka bowiem 9 rodzin umieszczonych przez gminę, które od 2005 r. przebywają tam bezumownie. Spółce należy się od Zakopanego odszkodowanie w wysokości 120 tys. zł. Jednak w zamian za sprzedaż działek jest gotowa odstąpić od odszkodowania i zapewnić lokatorom mieszkania (…) Rada miasta jednak nie chce się tych działek pozbywać.” [naszemiasto.pl].

Spięcie władz miasta i prywaciarzy o interesy, niemal doprowadziło lokatorów-zakładników do śmierci.

W sąsiedztwie miejsca tragedii na ul. Sienkiewicza Euro-Trademex zbudował m.in. apartamentowiec Willa Radowit „w skład którego wchodzi 30 lokali mieszkalnych, basen, sauna, oraz 4 lokale użytkowe”. W nieco dalszej odległości powstają kolejne luksusowe inwestycje. W zbieraniu funduszy zwykło pomagać firmie nie tylko podwyższanie czynszów i odcinanie „zbędnych” mediów lokatorom, ale też oszczędności na pensjach dla pracowników. Hydraulik podłączający luksusowe baseny skarżył się na jednym z anarchistycznych portali:

„Pani Prezes EURO-TRADEMEX – Elżbieta Sawczuk – jest bezlitosnym krwiopijcą, bogaci się cudzym kosztem a najczęściej kosztem biednych. Miałem przyjemność jako firma hydrauliczna wykonywać dla niej usługi w Zakopanem na Rysulówce, konkretnie trzy apartamentowce IRYS, KROKUS, RÓŻA. Jak do tej pory nie otrzymałem w całości zapłaty, cały czas zalega ok. 100 tys.zł. przez co straciłem całe swoje oszczędności życia, mając żonę i trójkę dzieci i będąc jedynym żywicielem rodziny, do dziś muszę spłacać długi za towar tam wykorzystany. Przez dwa lata zwodziła i obiecywała dopłacić pieniądze, bezczelnie śmiejąc się w twarz. Pozostał mi jeszcze sąd, ale czy to coś da? Poszukuję osób, które zostały w jakiś sposób oszukane przez Elżbietę Sawczuk EURO-TRADEMEX. Połączmy siły!!!”

Janosik w Warszawie

Dokładnie w tym samym czasie właścicielka Wołodyjówki i Wilczej 30 promowała swą elitarną restaurację na warszawskim Starym Mieście, dla których inspiracją jest „carskie bogactwo wnętrz i malowideł pierwszego murowanego kremlowskiego pałacu. Dziś freski, które zdobią ściany kilku komnat w Puszkinie [nazwa restauracji – red.] to wierne kopie tych kremlowskich malowideł”. Sprawująca rząd biedniejszych dusz od Mazowsza po Tatry, inwestorka Trademex „z Rosji sprowadza oryginalne surowce do swojej kuchni – kawior, ryby, marynaty, przyprawy et cetera

Firma Euro Trademex jest symbolem polskiej „pogody dla bogaczy” i wszystkiego, czego w tym kraju nienawidzimy. Dlatego wchodząc do upadającej kamienicy przy Wilczej 30 nie mogliśmy lepiej trafić: od sześciu lat Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów i Kolektyw Syrena wbrew woli deweloperów uspołecznia dom w najbardziej pogrążonej w spekulacji dzielnicy w Polsce, pomaga tu organizować się niedoszłym ofiarom klasowych czystek – najemcom i pracownikom najemnym, a zamiast kawioru i morsów z imperium dostarcza tanią bezmięsną szamę dla wszystkich. Bezpośrednia konfrontacja z elitami, które produkują domy bezludne i ludzi bezdomnych jest dla naszej organizacji motorem napędowym do walki o sprawiedliwe społecznie miasto.

Gdy wchodziliśmy do tego domu w 2011 roku, władze stolicy zwykły oddawać prywaciarzom dziennie nawet 20 kamienic z ludźmi. Po sześciu latach walk lokatorskich w których braliśmy aktywny udział, ratusz wyhamował rabunek społecznego mienia do 1-5 kamienic na miesiąc. Kiedy nowy rząd deklaruje, że zaczął odwracać reprywatyzację, zamiast wiecznie bić się o Smoleńsk, pamiętamy, że zrobiliśmy to sześć lat wcześniej w Syrenie – odzyskanej z rąk brutalnych prywaciarzy wbrew interesom władz miasta i państwa, umoczonych sądów, prokuratorów i policjantów.

Przejęcie jednego lokalu Syreny przez Euro Trademex to próba powrotu do najbardziej skompromitowanych mechanizmów zarządzania miastem. Zrobimy wszystko żeby powstrzymać ten społeczny regres, traktując dzisiejszy dzień jako kolejny powód do potrzeby szerokiej oddolnej mobilizacji.

Kolektyw Syrena