Rada dzielnicy przepchnęła projekt „Nycz tower”
W czwartek, 21 września, na radzie dzielnicy śródmieście ponownie próbowano przepchnąć uwalony rok temu projekt „Nycz Tower”.
To plan zagospodarowania miasta przewidujący postawienie siedmiu wieżowców wzdłuż ul. Emilii Plater – na miejscu wysiedlonego liceum Hoffmanowej, ostatnich skwerów zieleni w tej części śródmieścia i kilku zabytków kościelnych. Dość ironicznie, biorąc pod uwagę ogromne pieniądze, jakie na projekcie zarobi właśnie kościół. O ile zostanie on zrealizowany.
Mieszkańcy dzielnicy nie mają żadnego interesu w stawianiu im obok domów ogromnego centrum biznesowego, co wyrażają jasno od dawna. Zeszłoroczne obrady Rady Warszawy i Komisji Ładu, pokazały jak szeroki jest sprzeciw wobec tego pomysłu. Wtedy udało się cofnąć plan do ponownego rozpatrzenia. Mieszkańcy Śródmieścia Południowego wyrazili wtedy wolę, by w tym miejscu powstało centrum społeczne, lub ośrodek aktywizacji seniorów, nad czym władze, nie widząc sposobu by sobie napchać kieszenie, oczywiście się nie pochyliły. Działka, na której stoi liceum Hoffmanowej, to dla nich łakomy kąsek, rzekomo „najdroższa działka w Europie” – nie jest objęta reprywatyzacją, więc miasto postanowiło po prostu sprzedać ją korporacjom. Perspektywa zysku wystarczyła im, by eksmitować szkołę – teraz planuje się wyburzyć jej gmach i sąsiednią zabytkową drogę krzyżową.
Wczoraj na radzie pojawiła się ponad setka osób, by ten plan oprotestować. Dwadzieścia kilka osób, mieszkańców i członków różnych stowarzyszeń i grup przemawiało, przywołując wiele różnych merytorycznych argumentów przeciw projektowi. Dotyczą one choćby zatłoczenia, problemów komunikacyjnych, wartości przyrodniczej i architektonicznej zagrożonych terenów, rozsądnego planowania, czy mikroklimatu (kwestia przewiewu i temperatur). W odpowiedzi usłyszeli z ust radnych wiele ciekawych bzdur, chyba najlepsza była, że to wina mieszkańców, że plan od tak dawna nie został uchwalony, bo bezczelnie protestują w obronie własnej okolicy.
Mimo protestów, które doprowadziły do przerwy w obradach i przerywania wypowiedzi radnych, bo nie dało się ich zaprotokołować, rzekomo wrogie sobie partie w takiej atmosferze razem przegłosowały pozytywną opinię o planie.
Jednak opinia rady dzielnicy nie jest dla nikogo wiążąca – plan musi zostać przyjęty przez radę miasta. Tak było, gdy w zeszłym roku radni Śródmieścia stali jeszcze po stronie mieszkańców. Wtedy wszystko rozstrzygnęło się na poziomie miejskim, dzięki presji społecznej. Tak będzie i tym razem – nie odpuścimy tej sprawy, ten plan nie przejdzie.
Kolektyw Syrena
(fot. MJN)