Dzika eksmisja, liberalne NGOsy i ludowa sprawiedliwość
W na Muranowie miała miejsce bezprawna, brutalna eksmisja wietnamskiej rodziny. widniejącymi na umowie okazali się członkowie zarządów NGOsów ds. „szerzenia idei przedsiębiorczości wśród migrantów”. Przybyli na miejsce eksmisji stanu posiadania.
Rodzina, utrzymująca się z pracy najemnej, wynajmowała mieszkanie na podstawie umowy najmu do 2017 roku. Opłacała czynsz w ostro zawyżonej kwocie 2500 zł/40m. Ich „winą” była prośba o możliwość opłaty lipcowego czynszu w sierpniu, ze względu na trudności w pracy. Właściciele-spekulanci, którzy posiadają w okolicy wiele mieszkań i bogacą się bez kiwnięcia palcem, pierwotnie zgodzili się, wkrótce jednak zdecydowali się wykorzystać sytuację dla wyczyszczenia mieszkania na dziko, aby „zwolnić je” i przygotować na najlepszy dla drogiego wynajmu jesienny sezon. Rozpoczęli więc typową dla kampani zastraszania i obrażania lokatorów- wzbogaconą o wątki rasistowskie i grożenie policją, oraz urzędem ds. cudzoziemców. „Zasrane żółtki” miały „natychmiast oddawać kasę” albo „twoją żonę i dzieci będzie przesłuchiwać policja”. Takie korzystanie z niepewnego statusu cudzoziemców (w tym wypadku akurat z kartą pobytu) to typowa zagrywka szefów i , prawdziwych beneficjentów antymigranckiego systemu. Właściciele nie ograniczali się jednak wyłącznie do werbalnego zastraszania. Dzień przed eksmisją właściciel wszedł do mieszkania i przyłożył lokatorowi nóż do gardła, grożąc, że „jeśli się natychmiast nie wyniosą to ich zaje**e”. Niestety, groźby nie były rzucane na wiatr – od rana członków rodziny śledziło po osiedlu auto, wieczorem pojawił się właściciel, który w asyście policji wyrzucił ludzi, ich rzeczy i hodowane rybki (zdechły) na klatkę schodową. Zbiry w mundurach nie tylko nie zatrzymały nielegalnej eksmisji, ale pomagały w niej, dysponwyrokiem sądu nie przejmując się innymi prawami niż św. Prawo Własności. Rodzina została na klatce schodowej z garścią rzeczy i wiąchą rasistowskich obelg.
Sprawa może szokować tym bardziej, że następcą muranowskich szmalcowników okazał się Jan Kamil Wallendszus- do niedawna członek zarządu tajemniczej fundacj MOBI (?) oraz Małgorzata Topczewska- nieobecna na miejscu, ale dająca pokaz swojej białej dumy w SMSowym stalkingu- poza tym także działaczka kilku liberalnych NGO, min. „fundacja migrant entrepreneur”, „fundacja rozwoju oprócz granic”. Czym zajmują się takie fundacje? W internecie czytamy:
„celem fundacji [MOBI] jest: a. promocja samodzielnego funkcjonowania cudzoziemców w Polsce, w tym na rynku pracy; b. aktywizacja migrantów oraz wpływanie na wzrost ich samodzielności ekonomicznej; c. szerzenie idei przedsiębiorczości wśród migrantów; d. wsparcie migrantów w Polsce; e. stworzenie warunków do udziału migrantów w życiu publicznym, społecznym i kulturalnym polski; f. promocja polski i gospodarki polskiej w świecie; g. promocja bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce; h. wpływanie na rozwój współpracy handlowej i biznesowej pomiędzy polską a krajami pochodzenia migrantów; i. rozwój innowacji i przedsiębiorczości.”
Tajemnicą pozostaje, w jaki sposób te statutowe cele, niczym z podręcznika do WOSu, realizuje się wynajmując migrantom mieszkanie na czarno za zawyżony czynsz bez płacenia podatków i dokonując nielegalnej eksmisji. Przypuszczalnie słowa klucze w tym całym pięknoduchostwie to- rynek pracy, przedsiębiorczość i inwestycję a nie samodzielność czy migranci. Niewyjaśnione pozostaje także, czemu fundacje przeniosła swój adres w KRS z omawianego mieszkania w maju tego roku- w tym samym miesiącu z zarządu odszedł Kamil Jan Wallendszus. Jasne jest za to jedno- ile pięknych słów nie przelejemy na temat przedsiębiorczości migrantów- w rzeczywistości tego kraju większości z nich, tak jak i rdzennych mieszkańców będzie zawsze pracownikami najemnymi i lokatorami- jako tacy pozostaną w konflikcie z szefami i kamienicznikami. Frajer, który oszukuje na czynszu, będzie to robić tak długo, aż nie postawimy mu czoła. Wszystkie słowa o tolerancji są funta kłaków warte, gdy lasowe relac władzy.
Dlatego właśnie wczorajszej nocy ruch lokatorski znów zaatakował logikę zysków za wszelką cenę.
Korzystając z paragrafu 244 Kodeksu Cywilnego, garści narzędzi i praktycznej solidarności wsparliśmy lokatorów w przywróceniu ich stanu posiadania. Ogłaszamy też, że najemców- oszustów spotka społeczna sprawiedliwość jeśli zechcą jeszcze raz naruszyć mir domowy rodziny, obecnie legalnie zajmującej lokal. Z powodu stosowanej przemocy, zabraniamy właścicielom innych kontaktów niż przez nasz kolektyw lub Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów.
Nie liczymy na służby, które wspierają tylko bogatych bandytów, na liberalne NGOsy których szefowie na boku wyzyskują i lżą migrantów
Na te chwilę: wspieramy rodzinę w poszukiwaniu nowego lokalu, monitorujemy sprawę i obserwujemy okolicę. Będziemy wyciągać konsekwencję wobec sprawców. Solidarność naszą bronią!
Kolektyw Syrena