Kolejne represje uderzają w działaczy społecznych!
23 maja policja kilkukrotnie włamała się i najechała teren Radykalnych Ogródków Działkowych przy ul. Bartyckiej w Warszawie. Pierwszy raz przyszli o 5:40 rano, nawet nie zapukali, otworzyli sobie sprzętem. Gdy wrócili następnym razem, nie zostali wpuszczeni. Kolejny raz przyszli już w kilkudziesięciu. Za każdym razem podawali, inne coraz bardziej zmyślne przyczyny swoich najść. Była to kolejna próba sterroryzowania kolektywu, który stawia tam opór deweloperom — parę tygodni wcześniej nad terenem wczorajszego najścia latał policyjny dron. Wszystko wskazuje na przemyślaną i zaplanowaną akcję. Sytuacja ta nie jest jednak wyjątkiem w obliczu wydarzeń, mających miejsce ostatnimi czasy, kiedy to eskalująca przemoc policyjna przeplata się z regulacjami o większych uprawnieniach dla służb.
Jedno jest pewne. Porządek panuje w Warszawie. Porządek utrzymywany policyjna pałką. Ostatnie tygodnie obfitują w osobliwe działania aparatu represji. Ciężko znaleźć w nich logikę, inną niż potrzeba uciszenia tych, którzy stawiają opór złodziejskiej polityce miasta, bezwzględnej logice rynku i policyjnej przemocy. Ostre konflikty społeczne, narosłe od lat, nie dają się już łagodzić gładkimi słowami i słodkimi kłamstwami. Umowa społeczna została już dawno wypowiedziana, co widać choćby na ulicach Wrocławia, gdzie policyjne morderstwo rozpoczęło serię zamieszek. Poznańscy antyterroryści byli skłonni ścigać osoby podejrzane o mazanie po murze, a potem skopać je na komendzie, ale gdy czyściciele kamienic gnębili lokatorów, nigdy nie wsparli ofiar. Solidarność z więzionym Łukaszem Bukowskim, to dla nich większa zbrodnia niż rugowanie ludzi z ich domów. Gdy starszy mężczyzna z Krakowa, w obliczu eksmisji strzelił sobie w głowę, jedyną reakcją policji było nachodzić składających znicze pod ministerstwem. W Warszawie, to policja stała się ostatecznym argumentem w debacie nad projektem wieżowców zamiast szkół — radny Czaykowski, w obronie swoich i kościelnych milionów, postanowił uciszyć protestujących mieszkańców śródmieścia, szybkim telefonem na 997. Podobne środki uratowały tyłek Tomaszowi Barszczowi — pracodawcy, który nie zapłacił za rok pracy kilkunastu „swoim” pracownikom z Ukrainy. On jednak śpi spokojnie, policję nasyła na związkowców. Podczas gdy zabójstwa Joli Brzeskiej czy Maxa Itoi pozostają od lat bezkarne, posłuszni funkcjonariusze przybiegają na każde zawołanie spekulantów, polityków, wyzyskiwaczy.
Zresztą, nie jest to polska specyfika. Paryż płonie od tygodni — po masowych protestach rząd wycofał się już ze zmiany prawa pracy. W Niemczech trwają masowe walki przeciw kopalniom odkrywkowym. Za solidarność z tym ruchem i eksmitowaną LAUtonomią, okazaną w ambasadzie Niemiec, wielu z nas znów musiało umykać spod butów mundurowym. A szczyt NATO i nowa ustawa przeciw tzw. terrorowi… już na horyzoncie. Już za kilka dni ziści się prawicowy sen o vege/femi/lewako-terrorystach, i możliwym stanie się wsdadzanie do więzienia każdego, kto ośmiela się podważać wszechwładzę zarówno partii rządzącej jak i partii opozycyjnych.
Zapominają o jednym — można ścinać kwiaty, ale wiosny to nie zatrzyma.
Solidarność naszą bronią!