USA mon amour: czemu polskie elity potrzebują Wielkiego Brata, a my – nie potrzebujemy amerykańskich baz?
Spotkanie z japońskimi działaczami przeciw bazom wojsk USA na Okinawie
godz. 17
sobota, 13 lutego
Syrena, ul. Wilcza 30
Pikieta pod ambasadą USA: Nie bazom wojsk USA w Polsce!
Aleje Ujazdowskie 29-31
godz. 16
sobota, 13 lutego
Co łączy polskie autorytety? Co zmienia Michnika w trojaczka Kaczyńskiego? Co sprawia, że Komitet Obrony Demokracji stanie na baczność i przemówi głosem Ministerstwa Obrony Narodowej? To jasne – dozgonna miłość do władz USA. Dotąd owa intymna relacja z imperium zaowocowała m.in. w tajnych miejscach tortur CIA w Polsce, wojnach o „nasze granice” na Bliskim Wschodzie, zwiększaniu wydatków na armię kosztem ochrony zdrowia, edukacji, samorządów itd.
Nowe bomby nie nakarmią jednak coraz większej liczby głodnych dzieci w polskich szkołach, rakiety nie zlikwidują umów śmieciowych, drony nie usuną szybujących cen mieszkań.
Tymczasem protesty wobec polityki pro-wojennej w kraju są tłumione wręcz systemowo. Jaki plan militarny nie powstałby w głowach amerykańskich generałów, zawsze mogą oni liczyć na największe polskie media i cały zaciąg komentatorów ze świata sztuki, biznesu, literatów i bohaterów narodowych.
Nie może więc dziwić, że nasze dzienniki donoszą dziś z hurraoptymizmem, że oto w różnych miejsach Polski już w tym roku mają powstać amerykańskie bazy wojskowe. Próżno szukać krytycznych analiz wobec takich planów, każdy sprzeciw traktowany jest wręcz jako zdrada narodowa. Są jednak miejsca, gdzie głośnych protestów nie da się stłumić.
Społeczne koszty perwersyjnej miłości elit do USA poznało społeczeństwo japońskiej Okinawy, której teren przeorany jest amunicją, a ćwiczenia z użyciem trujących gazów bojowych, ciągle latające nad gową helikoptery i nieuchronne wypadki przy manewrach zamieniły cały region w amerykańską kolonię wojskową.
Japonia płaci też spory rachunek za przymierze z USA, pokrywając trzy czwarte kosztów baz: każdy żołnierz kosztuje 200 mln $ rocznie, co daje 4,4 mld za 53 tys. obecnie stacjonująch — około połowy, 26 tys. właśnie na Okinawie. Nowa baza w Henoko ma również kosztować pokaźną sumę, wg aktualnych obliczeń co najmniej 5 bilionów jenów.
Wbrew woli władz centralnych, protesty okolicznej ludności przybierają na sile: 77 proc. mieszkańców Henoko nie chce nowej bazy lotnictwa i marynarki, niemal codziennie dochodzi do manifestacji i blokad dróg. Bunt ludności z Okinawy grozi potężnym ciosem dla kolonialnej władzy nad regionem.
Międzynarodowa presja i solidarność są teraz kluczowe dla przyszłości Okinawy i wyzwania rzuconemu amerykańskiej dominacji nad regionem. Protesty w Henoko są związane także z większą kampanią na rzecz zachowania Artykułu 9 Konstytucji, definiującego kraj jako nieposiadający wojsk, nieprowadzący wojen i niestosujący siły w sporach.
Zanim polskie władze ogłoszą, że nawet buddyzm jest „ideologią Ruskich” — przyjdźcie posłuchać młodych, zaangażowanych aktywistów z Okinawy!
***
Po spotkaniu zapraszamy na imprezę: Strangelove. Antyimperialistyczna impreza muzyczna dla dziwaków, ze strojami
start godz. 20
więcej info w krótce